Cześć,
cześć, witam. Sprawy się trochę pokomplikowały i mam wrażenie, że sama gubię
się we własnym życiu. Niestety, nic nie jest takie jak sobie wyobrażamy.
Nie,
w żadnym wypadku to nie jest pożegnanie. Po prostu potrzebuję trochę czasu.
Potrzebuję poukładać sobie parę spraw w głowie, przemyśleć to i owo. Nie piszę,
że zawieszam, bo nie zawieszam. Mam wrażenie, że zawieszenie to tylko taka
przenośnia od "bardzo mi przykro, ale raczej odchodzę". Nie, ja
wrócę. Ja wiem, że wrócę. Tylko żeby wrócić najpierw muszę odejść.
Ta
historia jest dla mnie ważna. To chyba moja ulubiona historia z całego
Harry'ego. I płaczę jak głupia, kiedy już wczuję się w to, co chcę napisać i do
czego to opowiadanie dąży. Nie mogę sobie pozwolić żeby to zepsuć. Po prostu
nie mogę. Poza tym, to naprawdę fajne uczucie mieć napisane coś w przód, a tak
się składa, że nic nie tknęłam od ostatniego razu i mam tylko jeden, jedyny
rozdział i wielkie plany do następnych. Dlatego muszę zniknąć na jakiś czas,
zregenerować siły, zebrać kilka dobrych piosenek, odzyskać spokój, usiąść i
pisać. Najgorszy jest fakt, że mam jeszcze tyle pomysłów, ale nie do
wykorzystania teraz, w tej początkowej akcji. Trzeba jeszcze trochę czasu żeby
móc je wprowadzić, przez co jeszcze bardziej się plączę, bo nie widzę co
powinno być teraz, a skupiam się na tym jak będzie. Nie chcę też zepsuć
całkowicie wizerunku Lily, z której i tak już zrobiłam małą hipokrytkę *przewraca
oczami*. Dlatego biorę urlop. Nie od pisania, ani nie od blogosfery. Od całego
tego zamieszania, głupich błahostek.
Miesiąc.
Za miesiąc wrócę, przyrzekam. I mam nadzieję, że będzie to wielki powrót :)
Mam
nadzieję, że jednak dalej będziecie tu wpadać i zostawiać opinie pod ostatnim
rozdziałem. Miło by było wrócić z trochę większą liczbą czytelników.
Na
koniec chciałam podziękować za magiczny tysiąc, to była miła niespodzianka.
Szkoda, że nie ma odzwierciedlenia w komentarzach, ale kiedyś to jeszcze nadrobimy
:)
Życzę
Wam wszystkim naprawdę miłego, pięknego maja, słonecznego, super ocen, a
maturzystom świetnego wypoczynku. I weny, bo wena to kapryśna przyjaciółka i
raz jest, a raz jej nie ma.
Do
piątego rozdziału kochani!
Szkoda kochana, ale rozumiem Twoją decyzję. :* poczekam cierpliwie na następny rozdział, ktorego nie moge sie juz doczekac :) pozdrawiam i 3maj sie :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń;( Mam nadzieję, że zrobisz tak jak napisałaś i nie zostawisz nas tutaj. Będę czekać <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i liczę na to, że wszystko się ułoży :*
Wpadłam przez przypadek i z miejsca się zakochałam! <3 Twoje opowiadanie jest wspaniałe, widzę to już po tych czterech rozdziałach! Mam nadzieję, że będziesz dodawała następne, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńNie lubiłam opowiadań o Lily i Jamesie. Teraz wiem, że po prostu nie trafiłam jeszcze na to dobre. Do teraz. Historia warta śledzenia, oj warta!
Mam nadzieję, że niedługo akcja bardziej się rozkręci, a Lily przejrzy na oczy. Troszkę przestaję ją lubić. xD Noale.... Czekam na kolejne rozdziały!
Śmiertelnie poważna
Trucizna
PS Prześliczny szablon! *_*
Usuń