piątek, 27 maja 2016

Dobroć Twego serca

{miniaturka}
z serii "Listy do Ciebie"


To był pierwszy z wielu dni, kiedy zostałem w domu. Tamtymi czasy zgłaszałem się do każdej misji, do każdego zadania, brałem udział w każdej akcji. Dzień wcześniej, kiedy nie dostałem przydziału i zareagowałem trochę za ostro, Syriusz dosłownie wywlekł mnie z sali. Jestem pewien, że dorobił mi kilka pokaźnych siniaków do kolekcji, zanim udało mu się mnie uspokoić. 
– Co ty odpierdalasz? 
– Puść mnie – warknąłem, jednak on nie dał się zbyć. Kiedy zacząłem go odpychać, ten w końcu odrzucił mój bark do tyłu, taksując mnie wzorkiem. Wziąłem głęboki oddech, poprawiając koszulę, którą prasowałaś jeszcze przed wyjściem, a przez to całe tarmoszenie się, wyglądała strasznie. Spojrzałem na niego wściekły. – To moja decyzja, chcę walczyć!
– Masz dziecko w drodze! Na Merlina, James! Nie możesz się tak dłużej zachowywać! Chcesz osierocić syna jeszcze zanim przyjdzie na świat? – Jego oczy ściemniały w ciągu ostatnich miesięcy i teraz trudno było dostrzec w nich stalowy spokój. Stały się po prostu czarne, wypełnione cierpieniem tych, których nie udało nam się uratować. – Nie mamy dłużej siedemnastu lat. Błagam, nie baw się w bohatera. Wróć do domu, do żony, nawet nie wiesz, jak ona się martwi...
– A od kiedy to lepiej wiesz, co słychać u Lily?
– James, tępaku, nie rozwal sobie życia. Masz dom, prawdziwą rodzinę, więcej niż ktokolwiek z nas mógłby mieć. Musisz ją chronić. A nie, zgrywać odważnego. Wiem, że się boisz. Ale damy sobie radę. Nie pozwolimy Sam–Wiesz–Komu was dorwać. Wróć do domu, wróć do niej.
Miał rację. To wszystko po prostu mnie przerastało, a ja nie umiałem sobie dłużej z tym radzić. Odkąd ta plugawa pluskwa przyznała się Dumbledore'owi do przekazania Czarnemu Panu treści przepowiedni, miałem ochotę go zabić, rozszarpać gołymi rękami. Ale Dyrektor go chronił, chronił tego parszywego gnojka, przez którego nasze życie było w niebezpieczeństwie.
Nie potrafiłem siedzieć w domu i patrzeć na Ciebie. Odkąd lekarz stwierdził, że nie wolno wychodzić Ci z łóżka, byłaś taka smutna. Patrzyłem na Twoją twarz i coś rozrywało mnie od środka. Bo nie mogłem Ci pomóc.
Wiedziałem, jak bardzo się martwiłaś. Nie chciałaś tego pokazać, bałaś się, że jeśli nie będziesz dostatecznie silna, to wszystko upadnie. Ale byłaś w błędzie. To ja byłem w większej rozsypce.
Kiedy tamtego ranka obudziłem się, Ciebie nie było już w łóżku. Pokój tonął w półmroku, a stary zegar na ścianie wskazywał piątą czterdzieści trzy. Podniosłem się i rozejrzałem, przecierając oczy. Nie było Twojego szlafroka, który Mary kupiła Ci na Twoje dziewiętnaste urodziny. W domu panowała cisza. Powoli wstałem i wychyliłem się na korytarz, jednak nie było po Tobie żadnych śladów. Starając się nie narobić hałasu ruszyłem w stronę kuchni i wtedy usłyszałem Twój głos.
 – James tak bardzo się martwi. Widzę to w jego oczach, kiedy żegna się ze mną przed wyjściem do kwatery Zakonu. Widzę to w jego twarzy, kiedy odpisuje na wezwania do stawienia się na naradzie i w jego dłoniach, które trzęsą się, kiedy zamyka za sobą drzwi. Wiem, że nie może wybaczyć Severusowi zdradzenia nas. Ale wiem też, że jeśli to Harry jest kluczem do zniszczenia Czarnego Pana, to jestem gotowa na każde poświęcenie. Nadchodzi zima. Nadchodzą ciężkie czasy. Żałuję, że nie mogę cofnąć czasu, o te kilka lat. Życie było wtedy takie proste. Ale ty pewnie nie masz tego problemu, prawda?
Oparłem się o framugę drzwi prowadzących do salonu i obserwowałem, jak głaskałaś małego, biało–brązowego kota, który jadł resztki naszej wczorajszej kolacji. Włosy upięłaś w niechlujnego koka, a drugą rękę trzymałaś na olbrzymim brzuchu. Minęło jeszcze kilka sekund, zanim ponownie się odezwałaś.
– Długo tu stoisz?
– Miałaś nie zbliżać się do tego kota – odpowiedziałem cicho, a Ty popatrzyłaś na mnie ze smutnym uśmiechem. – Obiecałaś.
– James, przecież mnie nie zje. 
– Pamiętasz, co mówił lekarz?
– To tylko mały kotek, no spójrz na niego, jaki był głodny. Bez nas pewnie zdechnie, nikt z okolicy do tej pory się nim nie zajął.
– Miałaś unikać kotów. Koty przenoszą choroby, zwłaszcza te bezdomne. A ty jesteś w ciąży. Mam ci przypomnieć, jakie dostałaś zalecenia? Aż do porodu...
– ... mam nie wychodzić z łóżka, tak, wiem. Ale kiedy ja już nie mogę, James, duszę się! Chciałabym wyjść na zewnątrz, odetchnąć świeżym powietrzem...
– To otwórz sobie okno – mruknąłem, a Ty popatrzyłaś na mnie ostro. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Nawet pomimo okoliczności, wciąż byłaś tą samą, starą Lily. – No chodź tutaj.
Pamiętam branie Cię w swoje ramiona, pamiętam, jak zimne dłonie miałaś, kiedy pozwoliłaś mi zamknąć je w swoich. Oparta o moją pierś patrzyłaś na mnie w spokoju, kiedy ja odgarniałem zbłąkane loki z Twojej twarzy. Byłaś kobietą mojego życia i właśnie w tym momencie zrozumiałem, że już nigdy nie będę w stanie Cię opuścić.
– Harry? – spytałem cicho, przypominając sobie, jak nazwałaś naszego syna, a Ty jedynie uśmiechnęłaś się w sposób, który zawsze przyprawiał mnie o zawrót głowy i splotłaś razem palce naszych dłoni.
– Chodź, zrobię ci kawy – wyszeptałaś, wspinając się na palce i składając na moich ustach delikatny pocałunek. A potem pociągnęłaś mnie w stronę kuchni, chichocząc na widok mojej rozanielonej miny.



Witajcie! Pomyślałam sobie, że skoro już wróciłam i na POŚu pojawił się obiecany miesiąc temu rozdział, to tutaj też coś dodam. Nie jest to co prawda rozdział, który się pisze i niedługo powinnam go skończyć, ale hej - zawsze coś :D
Miniaturka chyba najmniej lubiana przeze mnie z "Listów do Ciebie", ale musiała się ukazać, żeby przygotować Was na ostatnią :D Tak sobie myślę, że pewnie dodam ją za tydzień, może dwa, zaraz przed rozdziałem - a tak, żeby Was mentalnie zniszczyć i, no wiecie, zrobić dobry grunt dla drugiej części, hahaha.
I to tyle. Nawet nie wiecie, jak tęskniłam za SD. Pięć miesięcy, całe pięć miesięcy bez pisania Jily! Ugh, nie wyobrażacie sobie nawet, co czuję. Nie mogę się już doczekać nowej części, nowego szablonu, nowego początku. Mam nadzieję, że znowu Was zaskoczę :D I z tym Was zostawiam, do zobaczenia z ostatnią miniaturką z tego cyklu!

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nareszcie jestem gdzieś u Ciebie pierwsza! Yeah XD

      Także no już wciągnęłam (pewnie nosem) całą mniaturkę. Ona jest przeurocza! Zresztą każde Jily jest cudowne i w ogóle słodkie i najpiękniejsze. Chociaż, przyznam się, największą przyjemność sprawia mi czytanie ich drogi do miłości. Te wszystkie ciężkie chwile i kręta ścieżka, do końca <3

      Nie dziwię się Jamesowi, też bym najchętniej zabiła Snape'a za to co zrobił. Nienawidzę go za to. Tak, tak, teraz pójdzie, ale on jest dobry i kochany i zawsze kochał Lily, lalala, to nie prawda. On był zawsze idiotą, który głównie martwił się tylko o swój parszywy tyłek.

      Ale miniaturka kochana, to jak Lily wiedziała, że James tam stoi i jak do niego się przytulała, awww <3 Jily moje kochane, chociaż tutaj mogę się naczytać Jily w Twoim wykonaniu, bo przecież w rozdziałach, to nie wiem kiedy się go doczekam XD

      Mówiłam! Najpierw nasz karmisz słodkimi rzeczami, a na końcu niszczysz doszczętnie! Kiedyś zryjesz mi psychikę, At XD

      Czekam, więc na ostatnią miniaturkę i oczywiście na rozdział! <3 Weny i buziaki!

      Livv :**

      Usuń
    2. Brawo, Livv, dostajesz order pierwszego miejsca xdd
      Aw, dziękuję za takie miłe słowa :3
      Snape to zwierzę, brr, jak można go lubić.
      Ha, właśnie tak to się robi, trzeba niszczyć Was doszczętnie, zebyście jeszcze bardziej to wszystko doceniały XD
      Dzięki za komcia Liv :*

      Usuń
  2. Ksenia przybywa, czyta, komentuje *to miało się rymować, ale nieudacznikom życiowym rzadko coś wychodzi, przepraszam*
    Więc, lecim od samego początku, bo, stosując metodę Ar, mam zamiar czytać i jednocześnie komentować przemyślenia mojego chorego mózgu. AHOJ!
    Jak zajarzysz o co mi chodzi to cud, ale kk.
    James, ty tępa pizdo. To znaczy, ja kocham Jamesa w każdym wcieleniu, bo to moje lowelowe, ale POLAĆ SYRIUSZOWI, NIECH MU WALNIE PRAWEGO SIERPOWEGO DLA OCUCENIA *za dużo Gry o Tron, przepraszam*. Nie no, serio, tyle o Lily się starać, a jak już ma żonkę i małego Harry'ego to A SPIERDALAM NA WOJNĘ, HIHIHIHI :) Wiem, to niby tak nie wyglądało, ale dla mnie to tak wygląda. Tak, że KOP W DUP JAMES.
    *czyyyytamy dalej!*
    "Nadchodzi zima. Nadchodzą ciężkie czasy." PRZEPRASZAM, ALE GRAOTRONGRAOTRONGRAOTRON TAK BARDZO.
    Ogólnie jak on do niej podchodzi i Lily go przytula i to jest takie OBOŻESAMASŁODYCZ, po prostu kocham. JILY ALL THE WAY! Atiś, ty masz jakiś cholerny talent do pisania Jily po których topi mi się serce :<
    JAK.
    PYTAM JAK.
    JAK MOŻNA TAK SUPI PISAĆ MINIATURKI.

    Pffffy fy fy, niecierpliwie wszyscy czekamy na drugą część SD <3

    Loffki, buziaczki, uściski, Ksenon Wielki, Władca Paruwek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, takie komentarze są najlepsze, Kseniu :D
      Syriusz najlepszy, aj noł. I w ogóle perf. Nie wiem co mam pisać xdd komentarz mi się podoba i TAK MI TEŻ SIĘ TO KOJARZY Z GRĄ O TRON HAHA XD
      No nie wiem, jak ja to robię, samo się tak pisze xdd Ty poczekaj na ostatnią miniaturkę, ta to dopiero jest coś!
      No, to dziękuję za komentarz, Ksenonie Wielki, Władco Paruwek i do następnego, hihi.

      Usuń
  3. Ja wiem, co się stanie w ostatniej miniaturce i powiem Ci jedno - TO NIE JEST FAJNE OK. JAK TO ZROBISZ TO WCALE LUDZIE CIĘ NIE POLUBIĄ. Koniec, kropka.
    Miniaturka jest całkiem spoko, czego ty chcesz. Jest lekka, przyjemna, miła w odbiorze.
    Co nie znaczy, że po następnej miniaturce cię nie znienawidze. Nawet tak sobie nie myśl.
    A odnosząc sie do naszego kochanego Jamesa... cóż, "Zdobyć, Zaliczyć, Spierdolić" w łagodnej wersji, co nie znaczy, że mniej to okrutne. E-e. #Niefajnie #ChujJeden #WalSię #HasztagiŻyciem
    Za to Syriusz taki dojrzały, mundry i fokle, nagle Jamesowe sumienie #TakiDobryPrzyjaciel #BFF #SumienieSięOdezwało
    Lily gada do zwierzaka? MOJA KREW! ♡♡♡♡♡
    No dobra, nic mi do głowy nie przychodzi, wiec zakoncze to jednym, bardzo ważnym zdaniem.
    Nie ufaj różowym króliczkom. Amen.
    Arczi

    OdpowiedzUsuń
  4. Krótko i gdyby nie końcówka, to byłoby mega smutno. To naprawdę przerażajace,ze w tak młodym wieku musza sie borykać z tak wieloma problemami. Przez chwile miałam bezsensowna nadzieje, zd moze James wie, kto jest zdrajca (No oprócz, powiedzmy, Severusa) ale niestety nie wie, nikt nie wie :(. Syriusz spodobał mi się w swojej dorosłości w pierwszej czesci miniaturki, choc jednocześnie czytanie tego fragmentu naprawdę bolało. Ciesze sie, ze Lily i James potrafią zd sobą rozmawiac i dawac sobie nawzajem ciepło, nawet jesli widac, ze oboje nie do końca sobie radzą. To ich najwieksza siła... Ale to takie smutne :( czekam na ost caesc miniaturki i na pierwszy rozdział drugiej czesci. Zapraszam takze serdecznie na niezaleznosc-HP.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń