{Pokochałam twórczość Mata Kearney'a, mam
nadzieję, że Wam również się spodoba}
Ostatnio bardzo dużo wydarzyło się
w moim życiu. Stare rany powoli się zabliźniały, a ja dryfowałam sobie po
bezkresnym oceanie stoickiej melancholii, aż przyszedł Ktoś i spowodował
kolejny sztorm. Stare wspomnienia wypłynęły na powierzchnie, a poukładane tratwy
z postanowieniami porozpływały się we wszystkie strony (warto by było jeszcze dodać, że zalały mnie za to kserówki, książki, zadania i sprawdziany, no, i nie zapomnijmy o łzach).
Myślę, że doszłam do takiego punktu
w moim życiu, w którym muszę przewartościować na nowo swoje priorytety. Ocean wyrzucił mnie na nowy brzeg, jakaś
część mnie musi odejść, a ja muszę jej na to pozwolić. Jeżeli dalej będę się jej
tak mocno trzymać, to chyba zwariuję.
Tak, zwariuję, bo od dłuższego
czasu co jakiś czas podtapiałam swoje życie. I w końcu mogę powiedzieć, że mam
już dość.
Absolutnie nie odchodzę z bloga.
Jest to jedyny stały punkt mojego życia, kotwica, dzięki której jestem taka
jaka jestem i nie wyobrażam sobie odpłynięcia teraz w innym kierunku, ale nie
chcę też zniknąć bez wyjaśnień.
To był bardzo ciężki okres w moim
życiu, a teraz wiele ma się zmienić. Potrzebuję po prostu czasu, a potem wrócę,
obiecuję. Już raz tak zrobiłam - dokładnie rok bez jednego dnia temu. I to była
dobra decyzja. Wróciłam na bloga po miesiącu, tak jak mówiłam i dało mi to
naprawdę dużo.
A teraz potrzebuję tego dużo, cokolwiek to nie jest.
Albo Ktokolwiek.
Na jakiś czas zniknę. Nie spotkacie
mnie ani tutaj, ani na swoich blogach, ale jeżeli ktoś będzie szukał kontaktu,
to zapraszam na facebooka, kilka osób, z którymi
pisałam już się przekonało, że nie gryzę ;)
Miałam w planach dokończyć pierwszą
część do wakacji, ale tak się nie stanie. Data pewnie przesunie się o jakiś
czas, a ja sama nie wiem kiedy przyjdzie mi wrócić. Pociesza mnie fakt, że
wszystko mam już dosyć dobrze zaplanowane, a nowy rozdział ma te kilka marnych
stron. Powiedzmy, że dacie mi miesiąc, może dwa, a ja zrobię ten Program
Reinkarnacji Własnego Życia (Również Towarzyskiego) i wrócę, jak syn
marnotrawny w ramiona matki, która czekała na niego cały ten czas z bijącym
sercem.
Po prostu czasem nie wszystko ma
słodki smak. To tak jakbyś sięgał po fasolki wszystkich smaków i wyłowiłbyś
taką o smaku wymiocin, czarnego pieprzu, albo wosku. A może wystarczy ją
przełknąć, żeby dowiedzieć się, że kolejna była truskawkowa?
Kochana, nie przejmuj się :) Każdy ma gorsze okresy w życiu. Będzie dobrze! Ja rozumiem - i myślę, że inni też :))
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj i wracaj szybciutko!
Powodzenia!
Pozdrawiam, Kathrine ;**
{jily-love-forever.blogspot.com}
Ech, oczywiście, że cię rozumiem. Też mam problemy z pisaniem, muszę odpocząć... Mam nadzieję, że szybko uda Ci się wszystko poukładać, szybko wrócić do "żywych", a my będziemy czekać cierpliwie.
OdpowiedzUsuńTrochę mi szkoda, bo się napaliłam na rozdział, ale poczekam - muszę poćwiczyć cierpliwość, więc wiesz xD
Pozdrawiam.
Rozumiem Cię całkowicie. Uporządkuj sobie wszystko i przemysł. Wiedz jednak, że nawet jeśli byś zniknęła na bardzo długi okres czasu to ja i tak się nigdzie nie wybieram. Będę tu czekać cierpliwie i codziennie zaglądać (ja naprawdę tak robię) czy może nie dodałaś czegoś.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wszystkiego co najlepsze i szybkiego powrotu :)
Pozdrawiam cieplutko Panienka Livvi :*
Tak jak każdy tutaj, rozumiem Cię. Masz rację, zrób sobie przerwę, a jak tylko wrócisz to wszyscy tutaj powitają Cię z wielką radością.
OdpowiedzUsuńWięc do zobaczenia. :)
Kochana Atelier, nie przejmuj się. Poczekamy! :D Uporządkuj swoje sprawy, a potem wróć! ;)
OdpowiedzUsuńDo napisania ;*
Moony
Droga Atelier, wróć!
OdpowiedzUsuńMam szczerą nadzieję, że pokonałaś przeszkody życia codziennego i na nowo cieszysz się terażniejszością. Dziewczyno, wakacje! Któż ich nie kocha? Myślę, że teraz będziesz miał dużo więcej czasu i Serca' do pisania. Wiedz, że czekamy!
~Annabeth Rosemary
Aż za bardzo Cię rozumiem. Każdy czasami potrzebuję takiej przerwy. To tylko kwestia czasu i przeżyć.
OdpowiedzUsuńDasz radę.
Syn marnotrawny wracał do ojca tępa strzało
OdpowiedzUsuńCieszę się, że stać Cię na na aż tak wyrafinowane słownictwo, ale uwagi zachowaj dla siebie, skoro nie potrafisz wyrażać się grzeczniej ;)
UsuńA moja wypowiedź odnosiła się tylko i wyłącznie do mojego wyobrażenia powrotu do matki jako osoby kochającej i wrażliwej. Wyrażenia "syn marnotrawny" użyłam też tylko po to, żeby podkreślić, że odchodzę na jakiś czas tak a nie inaczej. Więc sory, ale jeśli miało mnie to obrazić, to chyba tylko siebie ośmieszasz :)