{muzyka - klik}
Patrząc na to z perspektywy zwykłego człowieka, moje życie było niezwykłe. Przez te dwadzieścia jeden lat przeżyłam więcej niż większość z was wszystkich. Były te piękne momenty, były też te ciężkie, jednak niczego nie żałuję. Nie żałuję żadnego błędu, żadnej głupiej, na pozór nic nie znaczącej decyzji. Bo dzięki temu byłam szczęśliwa. Choć krótką chwilę, choć na ułamek sekundy byłam w swoim własnym niebie.
Patrząc na to z perspektywy zwykłego człowieka, moje życie było niezwykłe. Przez te dwadzieścia jeden lat przeżyłam więcej niż większość z was wszystkich. Były te piękne momenty, były też te ciężkie, jednak niczego nie żałuję. Nie żałuję żadnego błędu, żadnej głupiej, na pozór nic nie znaczącej decyzji. Bo dzięki temu byłam szczęśliwa. Choć krótką chwilę, choć na ułamek sekundy byłam w swoim własnym niebie.
Teraz
każde to wspomnienie jest wyryte w mojej pamięci stalówką wiecznego pióra. Na
zawsze. Często wracam do czasów, kiedy jeszcze wszystko było proste. Kiedy byłam
tylko ja i Mary, i gdzieś w tyle Huncwoci: ich wybryki i głośne śmiechy. Kiedy
nie liczyło się, co będzie gdy skończymy szkołę, kiedy poznawałam, co to znaczy żyć.
Nigdy nie byłam w tym dobra, szłam przed siebie z klapkami na oczach. Przez ponad pięć lat żyłam zamknięta na innych, goniąc za własnymi ograniczeniami. Dopiero on pokazał mi, że świat nie ogranicza się do dobrych wyników z testu. Do wykucia tablicy wykresów z numerologii, do dobrej pracy. Nie byłam dobra w życiu dopóty, dopóki nie spotkałam pewnego brązowookiego Gryfona z wiecznie potarganymi, kruczoczarnymi włosami i zawadiackim uśmiechem na ustach. Dopóki nie zamknął mnie w swoich ramionach i nie wymazał granic, nie zburzył murów, które budowałam wokół siebie przez cały ten czas.
Nigdy nie byłam w tym dobra, szłam przed siebie z klapkami na oczach. Przez ponad pięć lat żyłam zamknięta na innych, goniąc za własnymi ograniczeniami. Dopiero on pokazał mi, że świat nie ogranicza się do dobrych wyników z testu. Do wykucia tablicy wykresów z numerologii, do dobrej pracy. Nie byłam dobra w życiu dopóty, dopóki nie spotkałam pewnego brązowookiego Gryfona z wiecznie potarganymi, kruczoczarnymi włosami i zawadiackim uśmiechem na ustach. Dopóki nie zamknął mnie w swoich ramionach i nie wymazał granic, nie zburzył murów, które budowałam wokół siebie przez cały ten czas.
Nigdy
nie wiedziałam jak dobrze żyć, dopóki
nie przystanęłam na moment i nie rozejrzałam się wokół. Gnałam przez świat,
kiedy wszystko, czego potrzebowałam, było właśnie tam, skąd chciałam uciec.
Dopiero stojąc nad przepaścią i odwracając się za siebie, spostrzegłam te
wszystkie piękne rzeczy, które od siebie odsunęłam. Zobaczyłam krąg przyjaciół
machających do mnie z daleka, zobaczyłam go, uśmiechającego się ciepło,
czekającego na mój powrót.
Jamsie
Potterze, nauczyłeś mnie, jak żyć.
Oto jestem,
powstałam jak feniks z popiołów.
Nie wiem
kiedy ostatni raz coś pisałam, coś, co nadawałoby się do opublikowania. Aż
wstyd się przyznać, huh, niech no skonam, ciężkie to były czasy. Znowu
zaczynam, znowu wychodzę z inicjatywą. Tak tak, moi mili, to nowe dzieło, ta
nowa perełka jest od teraz moim małym oczkiem w głowie. Nie zrozumcie mnie źle,
wcale nie mówię, że to coś powyżej jest genialne - jest raczej przeciętne - ale
po prostu już od kilku dni żyję tą historią i poczułam, że jeżeli jeszcze przez
moment będę trzymać to w sobie to nie wytrzymam. Tak więc jest i chwała Bogu za
to, że jeszcze jakoś to wygląda. Mam tylko nadzieję, że Wam będzie się podobać
tak jak mi, i że zostaniecie tu ze mną, choć na chwilę. Miłego wieczoru
i do zobaczenia za kilka dni przy pierwszym rozdziale!
Witaj :* Nawet nie wyobrażasz sobie jak się poczułam, gdy przeczytałam Twój komentarz. To było niesamowicie miłe gdy ktoś zostawił komentarz po tylu miesiącach, że wciąż pamięta, a jak weszłam tutaj i przeczytałam prolog (który mi się podoba!), to poczułam w sercu taką iskierkę, i nawet się wzruszyłam, bo przypomniały mi się moje czasy, gdy ja pisałam. Coś wspaniałego. Może jeszcze rozbudzi się we mnie chęć dokończenia mojego bloga (swoją drogą pierwsza część nowego rozdziału jest już skończona od bardzo dawna, więc może powinnam opublikować?) :) zaraz udostępnię stare notki. Co do prologu, to James miał ciemne oczy, bodajże brązowe, a tu wyczytałam, że zielone.. :) Pozdrawiam Cię serdecznie i informuj mnie o nowościach! Możesz nawet pisać na e-maila: black_butterfly@autograf.pl (znajdziesz mnie jeszcze na www.firewithin.photoblog.pl) I jeszcze raz dziękuję!
OdpowiedzUsuńKochana, mnie też dawno nie było w blogosferze. Myśl, żeby zacząć od nowa błąkała się po mojej głowie już od dawna, a kiedy już to wróciłam i znalazłam stare blogi wszystko potoczyło się szybciutko. Myślę, że jak najbardziej powinnaś wrócić i już lecę do Ciebie żeby odświeżyć swoją pamieć i być na bieżąco!
UsuńCo do oczu miałam to poprawić i poprawić, i tak to sobie zapominałam i pewnie gdybyś tego nie wytknęła to dalej bym tego nie zmieniła. Starość nie radość, pamięć szwankuje.
Będę Cię informować jak najbardziej, mam nadzieję, że Ty mnie niedługo też jeżeli na dobre wrócisz!
''Teraz każde to wspomnienie jest wyryte w mojej pamięci stalówką wiecznego pióra. Na zawsze.'' - piękne słowa, naprawdę bardzo mnie tym zauroczyłaś. W końcu jakieś opowiadanie warte uwagi... Okay, idę czytać dalej <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuję Twojego bloga, ale wcześniej nie miałam najzwyczajniej w świecie czasu :)
OdpowiedzUsuńPierwsze wrażenie? WOW.
Ludzie, kocham ten prolog! Jest wspaniały! Taki... żywy :)
Lecę czytać dalej :*
Lily
Pierwszy raz czytając prolog opowiadania się wzruszyłam. Piękny początek!
OdpowiedzUsuńKobieto! Ty masz dar! Po prologu widać,że jesteś bardzo dojrzała! Lecę czytać dalej! ;D
OdpowiedzUsuńJak obiecałam, przybyłam! To jest takie...takie prawdziwe. Tak od serca. Świetnie piszesz. Pomimo to, że dawno nie pisałaś, zajebiście Ci wychodzi. Serio.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; 3
Chloe Ann Wolf
Piękne. Nie umiem tego inaczej wyrazić więc powtórzę:
OdpowiedzUsuńPIĘKNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zauroczyłaś mnie tym. Po prostu cudo.
OdpowiedzUsuńPiękne. Nie wiem, co mam powiedzieć, więc powiem to jedno słowo - piękne.
OdpowiedzUsuń~Lumos
Pomyliłam sobie i czytałam wczoraj nie to co powinnam. Brawo ja.
OdpowiedzUsuńProlog jest krótki, ale chyba zaczynam cię nie znosić za to, że wszystko pokazujesz w tak racjonalny i piękny sposób. Potrzebuję chyba twojego opowiadania bardziej jak czegokolwiek innego. I obym tym uczyła się sama, bo czytając rozwinę może bardziej to, co powinnam już dawno mieć w sobie.
Autorko, zauroczyłaś mnie. Lecę czytać dalej.