niedziela, 9 marca 2014

Prolog


{muzyka - klik}
             Patrząc na to z perspektywy zwykłego człowieka, moje życie było niezwykłe. Przez te dwadzieścia jeden lat przeżyłam więcej niż większość z was wszystkich. Były te piękne momenty, były też te ciężkie, jednak niczego nie żałuję. Nie żałuję żadnego błędu, żadnej głupiej, na pozór nic nie znaczącej decyzji. Bo dzięki temu byłam szczęśliwa. Choć krótką chwilę, choć na ułamek sekundy byłam w swoim własnym niebie.
Teraz każde to wspomnienie jest wyryte w mojej pamięci stalówką wiecznego pióra. Na zawsze. Często wracam do czasów, kiedy jeszcze wszystko było proste. Kiedy byłam tylko ja i Mary, i gdzieś w tyle Huncwoci: ich wybryki i głośne śmiechy. Kiedy nie liczyło się, co będzie gdy skończymy szkołę, kiedy poznawałam, co to znaczy żyć
           Nigdy nie byłam w tym dobra, szłam przed siebie z klapkami na oczach. Przez ponad pięć lat żyłam zamknięta na innych, goniąc za własnymi ograniczeniami. Dopiero on pokazał mi, że świat nie ogranicza się do dobrych wyników z testu. Do wykucia tablicy wykresów z numerologii, do dobrej pracy. Nie byłam dobra w życiu dopóty, dopóki nie spotkałam pewnego brązowookiego Gryfona z wiecznie potarganymi, kruczoczarnymi włosami i zawadiackim uśmiechem na ustach. Dopóki nie zamknął mnie w swoich ramionach i nie wymazał granic, nie zburzył murów, które budowałam wokół siebie przez cały ten czas.
Nigdy nie wiedziałam jak dobrze żyć, dopóki nie przystanęłam na moment i nie rozejrzałam się wokół. Gnałam przez świat, kiedy wszystko, czego potrzebowałam, było właśnie tam, skąd chciałam uciec. Dopiero stojąc nad przepaścią i odwracając się za siebie, spostrzegłam te wszystkie piękne rzeczy, które od siebie odsunęłam. Zobaczyłam krąg przyjaciół machających do mnie z daleka, zobaczyłam go, uśmiechającego się ciepło, czekającego na mój powrót.
Jamsie Potterze, nauczyłeś mnie, jak żyć.


Oto jestem, powstałam jak feniks z popiołów. 
Nie wiem kiedy ostatni raz coś pisałam, coś, co nadawałoby się do opublikowania. Aż wstyd się przyznać, huh, niech no skonam, ciężkie to były czasy. Znowu zaczynam, znowu wychodzę z inicjatywą. Tak tak, moi mili, to nowe dzieło, ta nowa perełka jest od teraz moim małym oczkiem w głowie. Nie zrozumcie mnie źle, wcale nie mówię, że to coś powyżej jest genialne - jest raczej przeciętne - ale po prostu już od kilku dni żyję tą historią i poczułam, że jeżeli jeszcze przez moment będę trzymać to w sobie to nie wytrzymam. Tak więc jest i chwała Bogu za to, że jeszcze jakoś to wygląda. Mam tylko nadzieję, że Wam będzie się podobać tak jak mi, i że zostaniecie tu ze mną, choć na chwilę. Miłego wieczoru i do zobaczenia za kilka dni przy pierwszym rozdziale!

11 komentarzy:

  1. Witaj :* Nawet nie wyobrażasz sobie jak się poczułam, gdy przeczytałam Twój komentarz. To było niesamowicie miłe gdy ktoś zostawił komentarz po tylu miesiącach, że wciąż pamięta, a jak weszłam tutaj i przeczytałam prolog (który mi się podoba!), to poczułam w sercu taką iskierkę, i nawet się wzruszyłam, bo przypomniały mi się moje czasy, gdy ja pisałam. Coś wspaniałego. Może jeszcze rozbudzi się we mnie chęć dokończenia mojego bloga (swoją drogą pierwsza część nowego rozdziału jest już skończona od bardzo dawna, więc może powinnam opublikować?) :) zaraz udostępnię stare notki. Co do prologu, to James miał ciemne oczy, bodajże brązowe, a tu wyczytałam, że zielone.. :) Pozdrawiam Cię serdecznie i informuj mnie o nowościach! Możesz nawet pisać na e-maila: black_butterfly@autograf.pl (znajdziesz mnie jeszcze na www.firewithin.photoblog.pl) I jeszcze raz dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, mnie też dawno nie było w blogosferze. Myśl, żeby zacząć od nowa błąkała się po mojej głowie już od dawna, a kiedy już to wróciłam i znalazłam stare blogi wszystko potoczyło się szybciutko. Myślę, że jak najbardziej powinnaś wrócić i już lecę do Ciebie żeby odświeżyć swoją pamieć i być na bieżąco!
      Co do oczu miałam to poprawić i poprawić, i tak to sobie zapominałam i pewnie gdybyś tego nie wytknęła to dalej bym tego nie zmieniła. Starość nie radość, pamięć szwankuje.
      Będę Cię informować jak najbardziej, mam nadzieję, że Ty mnie niedługo też jeżeli na dobre wrócisz!

      Usuń
  2. ''Teraz każde to wspomnienie jest wyryte w mojej pamięci stalówką wiecznego pióra. Na zawsze.'' - piękne słowa, naprawdę bardzo mnie tym zauroczyłaś. W końcu jakieś opowiadanie warte uwagi... Okay, idę czytać dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję Twojego bloga, ale wcześniej nie miałam najzwyczajniej w świecie czasu :)
    Pierwsze wrażenie? WOW.
    Ludzie, kocham ten prolog! Jest wspaniały! Taki... żywy :)
    Lecę czytać dalej :*
    Lily

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz czytając prolog opowiadania się wzruszyłam. Piękny początek!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kobieto! Ty masz dar! Po prologu widać,że jesteś bardzo dojrzała! Lecę czytać dalej! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak obiecałam, przybyłam! To jest takie...takie prawdziwe. Tak od serca. Świetnie piszesz. Pomimo to, że dawno nie pisałaś, zajebiście Ci wychodzi. Serio.
    Pozdrawiam ; 3
    Chloe Ann Wolf

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne. Nie umiem tego inaczej wyrazić więc powtórzę:
    PIĘKNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zauroczyłaś mnie tym. Po prostu cudo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne. Nie wiem, co mam powiedzieć, więc powiem to jedno słowo - piękne.
    ~Lumos

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomyliłam sobie i czytałam wczoraj nie to co powinnam. Brawo ja.
    Prolog jest krótki, ale chyba zaczynam cię nie znosić za to, że wszystko pokazujesz w tak racjonalny i piękny sposób. Potrzebuję chyba twojego opowiadania bardziej jak czegokolwiek innego. I obym tym uczyła się sama, bo czytając rozwinę może bardziej to, co powinnam już dawno mieć w sobie.
    Autorko, zauroczyłaś mnie. Lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń